piątek, 6 marca 2015

Rozdział: 4

Myślałam że te wakacje będą dla mnie cudownym odpoczynkiem ale niestety zapomniałam o jednym. Moja rodzinka jest jak wrzód na małpim zadku i obudziła mnie już o 8 rano. Rozumiecie to? O 8 rano! Przecież to  grzech wstawać o tak wczesnej porze w wakacje. No ale jako grzeczna córeczka mamusi oczywiście musiałam posłuchać próśb a raczej szantażu że jeśli nie wstane i nie pójdę do sklepu po mleko to jutro rano obudzę się bez telefonu. No więc szybko przygotowałam się i wyszłam do spożywczego, który był oddalony o jakieś 2 kilometry. Podczas tego "cudownego" spaceru minęłam kilka miejsc na których widok mimowolnie się uśmiechałam. Co ja mówię, przecież ja się szczeżyłam niczym mysz do sera. Wyglądało to dziwnie ale na szczęście nikt tu nie zwraca na takie rzeczy uwagi. Kiedy dotarłam wkońcu na miejsce moim oczom ukazał się wielki budynek. Trochę się tu zmieniło przez te kilka lat. Wtedy stał tu niewielki sklepik spożywczy w którym mieściło się raptem 10 osób, teraz natomiast zastąpił go ogromny supermarket. Przemierzając pomiędzy półkami znalazłam kilka ciekawych rzeczy, których nie było w Polsce a że ciągle piszą o nich w internecie to postanowiłam je kupić. Nie zapomniałam również o mleku które tak bardzo było potrzebne mojej rodzinie do przygotowania śniadania. Kiedy zobaczyłam że wszystkie potrzebne artykuły spożywcze są już umieszczane w moim koszyku postanowiłam że czas już wracać. Niestety kiedy byłam nie daleko kasy na mojej drodze pojawiła się staruszka. Chcąc ją ominąć skręciłam wózkiem w lewo, niestety jako największa łamaga świata nie zauważyłam stoiska z jajkami i takim to sposobem kilka  organicznych kurzych jaj wylądowało nie tylko na mnie ale również na osobach stojących obok. Na początku byłam w takim szoku że nawet nie podniosłam się z podłogi ale kiedy w oddali usłyszałam donośny śmiech wszystko zaczęło się we mnie gotować. Spojrzałam w tamtym kierunku a moim oczom ukazał się wysoki blondyn, ubrany w zwykłe spodnie oraz biały podkoszulek. Na oko mógł mieć z 19lat.

-No i z czego rżysz? Krzyknęłam na co zareagował ogromnym uśmiechem.
-Niech pomyśle... Wiesz nie często zdażają się  takie akcje że dziewczyna ląduje z żółtkiem na głowie.
-Widocznie nigdy nie byłeś w Polsce, mówię ci tam to takie akcje są na porządku dziennym. -Mówię i już po chwili orientuje się że blondyn nie jest zbyt mądrą  istotą ludzką, gdyż kompletnie nie wie co to sarkazm.

-No widzę że masz ciekawe życie. Do zobaczenia, jajeczna dziewczyno. -Uśmiecha się jeszcze szerzej i po chwili zostawia mnie tu samą. Czy on jest normalny? Po co mówi do mnie "do zobaczenia". Los angeles jest ogromne, czy on serio myśli że jeszcze się zobaczymy. Nie wiem jak on ale ja w cuda nie wierzę. Ze spokojem podnoszę się z podłogi i kieruje w stronę kas. Oczywiście muszę zapłacić także za szkody. Na szczęście to było tylko kilka pojemników więc nie kosztowało mnie to zbyt wiele.
Po drodze staram się jak najszybciej dostać się do domu i po kilku minutowym maratonie jestem pod drzwiami. Kiedy tylko przekraczam próg domu wszystkie oczy skierowane są na mnie.

-Emily jak ty wyglądasz? -Mówi zaskoczona mama. Babcia natomiast wypuszcza z ręki widelec.
-Czyżby po drodze zaatakowały cie dzikie ptaki? -Dodaje, i już po kilku sekundach wszyscy się ze mnie śmieją.
-Haha bardzo śmieszne... -Mówię nieco wkurzona, podaje im zakupy i kieruje się do pokoju po ciuchy na przebranie.

Dzisiejszy dzień nie zaczął się najlepiej ale to nie oznacza  że będę cały dzień siedzieć w domu. Od razu po śniadaniu zamierzam przejść się na spacer po parku i przy okazji odwiedzić pewne miejsce o którym nie wielu w tym mieście ma pojęcie.
Nie zwlekając zeszłam na doł do mojej cudownej rodzinki, oczywiście nie obyło się bez wyjaśnień i śmiechu z tego jaka to jestem "niezdarna". Nie mogłam już tego słuchać dlatego zjadłam wyjątkowo szybko a następnie wybiegłam z domu.

Idąc osiedlem spotykałam osoby które już kompletnie o mnie zapomniały. Nawet moja bliska koleżanka mnie nie rozpoznała. W sumie może to lepiej bo przynajmiej nie muszę tłumaczyć dlaczego tak nagle wyjechałam bez pożegnania.
Pierwszym przystankiem mojej wycieczki było osiedle na którym dawniej mieszkałam. Oczywiście dom został sprzedany jakieś rodzinie co mnie niezmiernie smuci ponieważ bardzo lubiłam to miejsce. Z okna mojego pokoju były cudowne widoki, codziennie rano specjalnie budziłam się wcześniej by zobaczyć wschód słońca. Wszyscy się dziwili jak to możliwe że 6-latka ma tyle energii by wstawać czasem nawet o 5 rano, teraz natomiast jako 17 latka najchętniej nie wychodziłabym z mojego kochanego łóżka. Chwilę jeszcze postałam pod moim dawnym domem  przypominając sobie stare czasy dopóki jakaś mała dziewczynka nie zaczęła mi się dziwne przyglądać.
Idąc dalej usłyszałam dzwonek mojego telefonu.

Ross: Co tam misia? Jak minęła podróż?

Ja: W sumie całkiem nieźle, niestety rano musiałam się upokorzyć w pobliskim sklepie... Zapowiadają się cudowne wakacje :))) A co u cb?

Ross:  Nie przesadzaj napewno nie było tak źle ;) Ja właśnie idę na spacer...

Ja: o ja też. Właśnie chodzę po okolicy i odwiedzam miejsca w których kiedyś spędzałam masę czasu.

Ross: W takim razie nie przeszkadzam, napisze jutro. Miłej zabawy.

Schowałam telefon do kieszeni i powędrowałam dalej, ostatnim przystankiem mojej dzisiejszej wycieczki miał być stary park a raczej sekretne jeziorko ukryte tuż za nim. Kiedyś często spędzałam tam czas. Kochałam to miejsce, kochałam to że nikt o nim nie wiedział oprócz mnie i pewnego chłopca. Kiedyś to miejsce było moim drugim domem teraz natomiast wydaje się takie obce. Huśtawka, która tu się mieściła leżała teraz zepsuta na ziemi. Kwiaty które kiedyś tu rosły zastąpiły chwasty. Nic tu nie było takie samo, nawet jeziorko które tędy przepływało było bardzo zanieczyszczone. Usiadłam smutna na ziemi i zaczęłam myśleć.
Przecież tak nie może być! Muszę coś z tym zrobić żeby choć trochę przypominało to moją ukochaną polanę.  Coś czuje że od jutra czeka mnie masa pracy.

************************************
Hej kochani!
Przepraszam że tak długo nie było rozdziału. Na swoją obronę powiem że SZKOŁA TO ZŁO!
Mam nadzieję że rozdział się podoba.
Na koniec życzę wszystkim Wesołych świąt!

czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział: 3

Początek wakacji jest chyba najlepszym okresem w ciągu roku. Dwa miesiące wolnego od nauki to naprawdę coś wspaniałego. Polskie szkoły to najgorsze co może spotkać ucznia. Ludzie tu czekają na każdy twój błąd żeby później móc ci go wypominać przez resztę twojej edukacji a nauczyciele nie są wcale lepsi. Większość z nich zamiast wytłumaczyć porządnie temat lekcji woli  cię po prostu upokorzyć na całym forum klasy. Na szczęście najbliższe dwa miesiące spędze z dala od tego piekła.

-Emily jesteś już gotowa? -Mama wparowała do mojego pokoju po czym zaczęła rozglądać się czy napewno niczego nie zapomniałam spakować.

-Prawie, jeszcze tylko muszę zapakować laptopa. - Odezwałam się biorąc wcześniej wspomniany przedmiot do ręki.

-Dobrze pamiętaj że za 20 minut przyjdzie po nas taksówka. - Posłała mi uśmiech po czym opuściła pokój.

Ostatni raz rozejżałam się po pomieszczeniu. Większość rzeczy była spakowana a pokój wcale nie przypominał tego samego pomieszczenia sprzed kilku dni. Nie wiem czemu ale ogarnęła mnie dziwna pustka. Nigdy nie sądziłam że aż tak bardzo przyzwyczaję się do tego pokoju, że nawet zwykły wyjazd sprawi mi tak ogromny żal.

Do zobaczenia za dwa miesiące. -Szepnęłam, ocierając spływającą łzę a następnie skierowałam się do salonu gdzie czekała już na mnie mama.

-Gotowa? - Zapytała na co pokiwałam twierdząco głową.
Od tej pory wszystko działo się w szybszym tempie. Taksówka, pożegnanie z Alex i wkońcu wylot z kraju. Czas zacząć wakacje mojego życia.

Szybko wystukałam wiadomość na kiku

Ja : Właśnie jestem w drodze do rodziny, mam nadzieję że wszystko będzie dobrze.

Na odpowiedź nie musiałam długo czekać.

Ross: Napewno, bo co niby mogłoby się stać? Przecież samoloty nie spadają od tak na ziemię xx

Ja: Dzięki Ross, ty to potrafisz pocieszać ludzi...

Ross: No wiem wiem jestem w tym świetny.

Czytając tą wiadomość nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu który wkradł się na moją twarz.

Ja: i jaki skromny... :)

Nie czekając na odpowiedz wyłączyłam aplikacje i zajęłam się pysznym jedzeniem, które podała mi  pracownica samolotu.
Była to pyszna babeczka z budyniem waniliowym, rogal z czekoladą i mała kawa do tego. Co jak co ale dla tak smacznego jedzenia to ja mogę codziennie odbywać takie podróże.

*
Po kilku godzinnym locie nareszcie jestem w domu u babci. Ten dzień był bardzo męczący i jedyne na co mam siłę to sen. Przez całą podróż nie zmrużyłam nawet oka bo jakiś "mądry" dzieciak, który siedział dokładnie za mną postanowił puścić na fulla swoją ukochaną bajkę i żadne prośby skierowane w stronę jego rodziców nie pomogły. Sami więc chyba rozumiecie że przyda mi się trochę snu. Szkoda mi tyko że plany które miałam na dziś jestem zmuszona przenieść na jutrzejszy dzień, trudno jakoś to wytrzymam.

************************************

Hej misie!
Przepraszam za tak wielkie opóźnienie ale ostatnio nie mam zbyt wiele czasu na pisanie. W szkole w każdym tygodniu mamy po 3 sprawdziany i przynajmiej 3 kartkówki. Mam nadzieję że nie jesteście na mnie źli i to rozumiecie. A teraz przejdźmy do bloga.
Mało kto tu wchodzi i coraz częściej zastanawiam się czy go nie usunąć, piszcie więc co o tym myślicie.
Za wszystkie komentarze dziękuję, jesteście świetni!



poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział: 2

Czy internetowa przyjaźń istnieje naprawdę? Czy to normalne że polubiłam osobę chociaż nigdy nie widziałam jej na oczy?
Zamiast spędzić ten ostatni tydzień razem z przyjaciółką i bawić się w najlepsze to siedzę i zastanawiam się czy dostanę dziś powiadomienie z kika. Tak to chore, macie rację ale nie potrafię nic z tym zrobić. Pisząc z tym chłopakiem czuje się jakbym znała go całe życie. Przez ostatni tydzień wiele z nim rozmawiałam. Jak się okazało chłopak ma na imię Ross, ma 19 lat i mieszka w Ameryce.

Ross: Hej słoneczko co u cb?

Aww jaki on słodki.

Ja: Pakuje się na wakacje. Już za tydzień lecę odwiedzić moją rodzinę i może wkońcu spotkam mojego przyjaciela z dzieciństwa. :(

Ross: No to chyba świetnie. Czemu smutna minka? Też bym chciał żeby moja przyjaciółka mnie odwiedziła.

Ja: Trochę się boję jak zareaguje na mój widok, wkońcu minęło trochę czasu. A co jak nie będzie chciał ze mną rozmawiać?

Ross: Nie bój się, wszystko będzie dobrze. Na jego miejscu bym się cieszył. Dobra ja już lecę spać. Miłego dnia xx

Ja: Dziękuję, mam nadzieję że masz rację. Kolorowych snów :*

Odłożyłam telefon na biurko po czym spojrzałam na zegar który wskazywał godzinę 10 co oznacza że u mojego internetowego przyjaciela jest pierwsza w nocy. Sobota jest dla mnie dniem odpoczynku od szarej rzeczywistości. Zazwyczaj spędzam ją z Alex ale dziś postanowiłam zostać w domu i pooglądać  telewizję. Czeka mnie ciężki tydzień, muszę się emocjonalnie na niego przygotować. Wkońcu po latach zobaczę swoją ukochaną ojczyznę.
Postaram się żeby to były najlepsze dwa miesiące mojego życia.

************************************
Hej słoneczka!
Dziś tak króciutko ale jakoś ostatnio nie mam na nic czasu. Na szczęście mam teraz ferie to może rozdziały będą pojawiać się trochę częściej.
A teraz powracając do rozdziału co o nim sądzicie? Warto ciągnąć tą historię czy dać sobie spokój?
Czekam na wasze opinie.
Miłego dnia skarby xx

piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział: 1

Nieznajomy: Możemy pogadać?

Ja: znamy się?

Nieznajomy: Nie ale potrzebuje rozmowy z kimś kto mnie nie zna.

Ja: W takim razie spoko.

Nieznajomy:  Nie wiem od czego zacząć...
Miałem kiedyś przyjaciółkę ale ona wyjechała,  nie wiem nawet dokładnie gdzie. Wczoraj przegladałem nasze wspólne zdjęcia i tak jakby odkryłem że nadal za nią tęsknię. Rozumiesz?

Ja:  Miałam podobną sytuację. Myślę że jeśli to była prawdziwa przyjaźń to jeszcze uda wam się spotkać. Ja dalej wierzę że mi się uda. :)

Nieznajomy: Dziękuję. :)

Chciałam odpisać coś jeszcze ale właśnie w tej chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Z uśmiechem na twarzy zbiegłam na dół gdzie moim oczom ukazała się postać mojej przyjaciółki -Alex

-Hej nie mogłaś po prostu wejść na górę? -Zapytałam z lekkim oburzeniem.

-Nie narzekaj trochę sportu dobrze ci zrobi. - Wytkneła mi język po czym rozłożyła się na mojej kanapie.

Alex to jedyna osoba która odezwała się do mnie pierwszego dnia w nowej szkole. To właśnie ona pomogła mi ze wszystkimi wspomnieniami związanymi z Los Angeles.Była przy mnie w trudnych chwilach dzięki czemu otrzymała miano mojej przyjaciółki.

-Zbieraj się, Zaraz idziemy na zakupy.- Zarządziłam.

Dziewczyna pokiwała tylko głową i już po chwili byłyśmy w drodze do galerii handlowej. Głównym celem były zakupy na wakacje. W tym roku razem z mamą lecimy odwiedzić rodzinę za granicą a między czasie pewnie trafi się kilka okazji na które przyda się kilka nowych rzeczy.

-Dalej nie rozumiem po co ci tyle rzeczy, to tylko wakacje. -Zaczęła kiedy postanowiłyśmy zrobić sobie małą przerwe na kawę.

-No wiesz wkońcu to Los Angeles! Wiesz jakie są tam ciasteczka?

-No świetnie, ty będziesz zabawiać się w towarzystwie jakiegoś amerykańskiego ciacha a ja w tym samym czasie będę przytulać świnie na farmie wujka Roberta.

-Już ci mówiłam że możesz jechać z nami. Przynajmiej bym się tak nie nudziła w towarzystwie mojej rodziny. -Odparłam nieco zmęczona dzisiejszym dniem.
Jedyne o czym teraz marze to długa gorąca kąpiel i sen.

-Powiedz to mojej mamie która twierdzi że na farmie będę się bawić dwa razy lepiej niż w jakimś mieście aniołów. -Rzekła z fałszywym uśmiechem na twarzy.

Po kilku godzinach rozmowy stwierdziłyśmy że czas wracać do domu. Kiedy pożegnałam się z Alex poczułam lekkie wibracje mojego telefonu. Było to kolejne powiadomienie z kika.

Nieznajomy: przepraszam że tak do cb napisałem ale naprawdę potrzebowałem tej rozmowy.

Chwilę pomyślałam czy mu odpisać
Ale stwierdziłam że to nic wielkiego. W domu uczczono mnie żeby być miłym dla każdego, zwłaszcza jeśli ktoś potrzebuje naszej obecności.

Ja: Nic się nie stało, możesz pisać częściej jeśli chcesz.

Nie wiem co mnie pokusiło żeby to wysłać. Pewnie teraz sobie myśli że jestem jakąś zdesperowaną dziewczynką która szuka przyjaciół.

Nieznajomy: Spoko napewno jeszcze napisze :)

Kiedy odczytałam wiadomość odetchnęłam z ulgą że nie napisał nic co mogłoby wydać się dla mnie niezręczne.

Kiedy wkońcu dostałam się do domu odłożyłam telefon na biurko a sama poszłam do łazienki gdzie wzięłam gorąca kąpiel na którą miałam ochotę od południa. Kiedy już skończyłam była już 23. Szybko przebrałam się a następnie poszłam spać.

*************************************
Na początek może kilka wyjaśnień
Po pierwsze: Alex to tylko skrót od imienia Aleksandra. Nie chciałam po prostu żeby imię Emily tak bardzo się wyróżniało.
Po drugie rozmowy które odbywają się pomiędzy dziewczyną a nieznajomym prowadzone są na kiku. Jest to coś w rodzaju gg.

~Mam nadzieję że rozdział choć trochę wam się podoba. Jak myślicie warto to ciągnąć?
Miłego dnia kochani.

~ Prolog ~

Piękna jest przyjaźń, zwłaszcza ta która trwa od najmłodszych lat. 

Ona mała brunetka on natomiast o rok starszy blondyn. I pomyśleć że wszystko zaczęło się od jednej lekcji tańca na której to zostali dopasowani w parę. Na początku o wszystko się kłócili ale z czasem przerodziło się to w ogromną przyjaźń.  Niestety pewnego dnia nic już nie było takie same. Ona wraz z matką wyjechała do Polski a on pozostał w Los Angeles. Od tego czasu minęło już 7 lat ale czy tyle wystarczy by zapomnieć? Wybaczyć? I zacząć wszystko od nowa?